10 czerwca, 2024
Od Kindera po igrzyska – Puchar Trenerów we wspomnieniach uczestników
Regaty KINDER Joy of moving Puchar Trenerów są określane jako najbardziej radosne regaty w Polsce. I jest w tym sto procent prawdy, bo żeglarstwo takie jest. Najpierw czysta radość i zabawa, a potem dopiero sportowa droga, na której oczywiście tej radości również nie brakuje. Gdy popatrzymy na historię regat, na to kto wznosił w górę okazały puchar, okazuje się, że to właśnie w Gdyni, w wielu przypadkach, zaczynały się piękne żeglarskie kariery.
Pierwsze regaty o Puchar Trenerów zostały rozegrane w 2001 roku. Na starcie w Gdyni stanęło 49 zawodników, a pierwszą historyczną triumfatorką została Joanna Kończewicz reprezentująca Yacht Klub Polski Gdynia. Gdy w 2013 roku regaty te wygrywał Michał Krasodomski, w najśmielszych snach nie przewidywał, że będzie to początek jego drogi na igrzyska olimpijskie.
– Pamiętam doskonale te regaty i wspominam je z wielkim sentymentem. Impreza rozgrywana w Gdyni zawsze przyciągała wyjątkowo dużo zawodników z całej Polski. Do miasta, w którym stawiałem swoje pierwsze żeglarskie kroki zjeżdżali się wszyscy najlepsi, żebyśmy razem mogli przetestować swoje umiejętności mając przy tym masę frajdy. To był mój ostatni sezon w grupie B Optimista. Miałem wtedy 10 lat, bawiłem się żeglarstwem, ale pamiętam jak dziś emocje, gdy stawałem na najwyższym stopniu podium i dostałem ten wielki, największy w życiu puchar. Dla tak młodego chłopaka była to ogromna motywacja – wspomina Michał Krasodomski.
Po przygodzie z łódką klasy Optimist Michał Krasodomski przesiadła się na Lasera (dziś klasa ILCA). Szybko zaczął odnosić sukcesy i dziś szykuje się do swojego debiutanckiego startu na igrzyskach olimpijskich w klasie ILCA 7.
Dwa tytuły mistrzów świata juniorów, mistrzostwo Europy seniorów w olimpijskiej klasie 49er mają na swoim koncie Mikołaj Staniul i Jakub Sztorch. Zanim w 2018 roku stworzyli wspólną załogę, rywalizowali między sobą m.in. w klasie Optimist oraz w klasie 29er. Puchar Trenerów podczas Gdynia Sailing Days Mikołaj wygrał w 2011 roku, a Kuba rok później.
– Wiatr miał siłę nawet 23 węzłów. Wreszcie zawodnicy, głównie ci co na co dzień pływają po śródlądziu, mogli poczuć frajdę z żeglowania po morzu. Oczywiście nie wszyscy uniknęli wywrotek, ale poza wynikami ważna była także dobra zabawa na wodzie, a dzisiejsze warunki na nią pozwalały. Wśród startujących wyróżnia się Staniul. Nawet gdy zostanie na starcie, to potrafi „pojechać” i przebić się do czołówki na trasie – opowiadała w 2011 roku w relacji dla Onetu sędzia regat Barbara Grabarz.
Dziś Mikołaj i Kuba są w światowej czołówce olimpijskiej klasy 49er, cały czas się rozwijają i z pewnością jeszcze wiele sukcesów przed nimi, a ich głównym celem jest medal igrzysk olimpijskich.
– Mikołaj miał predyspozycje po ojcu (Zdzisław Staniul – dwukrotny olimpijczyk w klasie 470, trener srebrnych medalistek z Tokio Agnieszki Skrzypulec i Jolanty Ogar-Hill – przyp. red.). Zawsze był pracowity, nietuzinkowy i umiał zaryzykować podczas regat. Pływał w czołówce grupy B i szybko przeszedł do A. Był też reprezentantem na mistrzostwa świata i Europy i jednym z wyróżniających się zawodników klasy Optimist – opowiadał w wywiadzie dla portalu żeglarski.info Dariusz Dołęga, trener klasy Optimist w YKP Gdynia.
Na liście triumfatorów Pucharu Trenerów jest też Karol Dołęga, syn trenera Dariusza Dołęgi. Znajdziemy też na niej takie nazwiska jak Tadeusz Kubiak (wielokrotny medalista mistrzostw Polski w klasie ILCA 7), Zuzanna Rybicka (mistrzyni Europy w bojerach), Sara Piasecka (mistrzyni Europy w klasie ILCA 4, wielokrotna medalistka mistrzostw świata i Europy w żeglarstwie lodowym), a także bracia Jeremi i January Szczukowscy, którzy dziś odnoszą sukcesy w klasie 420 i uznawani są za nadzieje polskiego żeglarstwa.
– Pamiętam, że podczas tych regat udzieliłem pierwszego w życiu wywiadu. Dziennikarz podszedł do mnie i zaczął zadawać pytania. Odpowiedziałem mu, że chcę wygrać regaty. I przez dwa kolejne dni szło mi bardzo dobrze. Pewnie dlatego, że starałem się zawsze być na mecie przed klubową koleżanką Alicją Dampc (śmiech). Ostatniego dnia regat rodzice musieli wrócić do domu i na wodzie wspierał mnie Jeremi. Ale wyścigi to nie wszystko, pamiętam, że fajnie było też na brzegu, strefy z basenem, grami i zabawami. Oprócz pucharu przywiozłem do domu moją pierwszą deskę SUP – wspomina January Szczukowski.
Regaty KINDER Joy of moving Puchar Trenerów od zawsze organizowane są w duchu fair play. Najmłodsi żeglarze uczą się wzajemnego szacunku, uczciwych i zdrowych zachowań na wodzie jak również na lądzie oraz pomocy każdemu, kto jej potrzebuje.
– Pierwsze skojarzenie, jakie mam z regatami KINDER Joy of Moving, to wielki puchar przechodni, który stał u nas w domu dosyć długo, bo najpierw przywiozłem go z regat ja, a dwa lata później mój brat January. Było go widać przez okna i jak przyjechał do mnie w odwiedziny Kuba Pietrzak, mój rywal podczas tych regat i pierwszy załogant na 420-tce, to trafił do nas właśnie po pucharze w oknie. Wtedy na wodzie było więcej kumplowania się niż rywalizacji. Część przyjaźni przetrwała do dzisiaj. Dobrze wspominam tą atmosferę i ostatni wyścig po hulajnogę – wspomina Jeremi Szczukowski.
Razem z nami zostań Mistrzem Radości – to hasło programu KINDER Joy of moving, które przybliża formułę w jakiej jest on realizowany. Nie ma tu nacisku na rywalizację, jest za to skupienie na budowaniu relacji z rówieśnikami oraz umacnianiu wiary we własne możliwości. To nie wynik jest ważny, a samo uczestnictwo i radość jaka płynie ze sportowej zabawy. Te regaty to prawdziwe święto żeglarstwa, a atmosfera jest niepowtarzalna. Tak też będzie i w tym roku, w dniach 10-13 lipca, jak zwykle podczas Gdynia Sailing Days.